Jeżeli ktoś oczekuje tu SF srogo się rozczaruje.
Dostanie bowiem przede wszystkim portret psychologiczny postaci, które pracują z dala od swoich bliskich. Akcja równie dobrze mogłaby się toczyć na statku dalekomorskim, czy stacji badawczej na Antarktydzie czy w więziennej celi.
Statek na Marsa jest tylko tłem do przyjrzenia się ludzkim problemom, trwałości uczuć, tęsknocie za bliskimi i podejmowaniu decyzji w warunkach ograniczonych możliwości wyboru.
Nie mamy tu superbohaterów, zaawansowanych technologii, czy podróży w czasie.
Jest ojciec, który wylądował na wózku inwalidzkim opiekujący się dorastającą córką, która ma żal do matki, że ją zostawiła dla pracy. Jest dziecko czujące się opuszczone przez matkę postawione w sytuacji, która wymaga aby szybciej weszła w dorosłość.
Są ludzie, którzy dla swojej pasji oddalili się od swoich bliskich i muszą to jakość pogodzić.
Zwykłe ludzkie problemy w długiej rozłące
Jako film obyczajowy 6/10